Pamięć o poległych
04.09.2018
W sobotę 1 września oddaliśmy hołd poległym w czasie II wojny światowej. Najpierw delegacja samorządowa złożyła kwiaty na grobach poległych na cmenatrzu parafialnym, następnie spotkaliśmy się na uroczystej mszy św. na forcie III, sprawowanej przez proboszcza parafii w Pomiechowie ks. kanonika Tomasza Cymermana.
Dziękujemy wszystkim delegacjom za obecność. Słowa wdzięczności kierujemy w stronę Koła Parafialnego Akcji Katolickiej za oprawę liturgii.
Fragment ksiązki "Osiem wieków w dolinie Wkry" Piotra Oleńczaka, Pomiechówek w czasie II wojny światowej
Niezapomniane lato 1939
Z prawie wszystkich ówczesnych relacji wynika, że ludzie spodziewali się najgorszego. Podczas zakończenia roku szkolnego w czerwcu 1939 r. nauczyciele mówili z niepewnością w głosie "do zobaczenia we wrześniu!" Podobne wątpliwości przejawiali uczniowie, dlatego też wakacje 1939 roku były przez nich przezywane wyjątkowo. Harcerz z Pomiechówka Stanisław Tarwacki wspominał je tak: "Przyszły upragnione wakacje, a lato tego roku było upalne. Mieszkając we wsi, radowałem się codziennym pięknym widokiem czystej wówczas rzeki Wkry, płynącej wśród lasów, pól i wzgórz [...].
Te sielskie dni zakłóciły pierwsze oznaki nadchodzącej wojny:
"27 lub 28 sierpnia ze szkoły w Pomiechówku wyruszył w kierunku Mławy, przez Kosewko, Szczypiorno i dalej 21 pp Dzieci Warszawy. Maszerowali przez naszą wieś Kosewko. Widziałem żołnierzy idących boso, trzymających na ramieniu buty podbite gwoździami.[...] Za maszerującymi pozostały tylko tumany kurzu. Zmęczeni marszem żołnierze prosili o wodę. Dziewczęta i nieliczni w tym czasie letnicy pozdrawiali żołnierzy kwiatami i okrzykami. Po ich przemarszu zrobiło się nam dziwnie smutno [...] Następnego dni pojechałem rowerem do Modlina. Na skrzyżowaniu dróg prowadzących do Zakroczymia, Kosewa i Pomiechówka zobaczyłem żelbetonowy bunkier oraz rozstawione "hiszpańskie kozły" z drutu kolczastego." (bunkier ten stoi w tym miejscu do dziś).
Pojawił się niepokój zagłuszany przez nieracjonalne myślenie: "Modlin był zaledwie 30 parę kilometrów od Warszawy. Niemożliwe, aby Niemcy dotarli do Modlina. Na stacji kolejowej w Modlinie dostrzegłem żołnierzy. Na torach kolejowych stał pociąg pancerny. Później widziałem go przed mostem kolejowym w Pomiechówku. Kto takiemu kolosowi, kupie żelastwa da radę? Kto go rozbije? [...] Niemcy nie dadzą nam rady. A jak ruszą jeszcze Anglia i Francja? Szkoda mówić! Wojna potrwa kilka dni - byłem przekonany".